czwartek, 31 maja 2012

Rozdział XIX.

W ostatnich dniach wszystko wróciło do normy. Bardzo mnie to cieszyło.
Mimo wszystko w duchu modliłam się by już nic nas równie strasznego nie spotkało.
Wczoraj wieczorem chciałam napisać coś w pamiętniku, ale nic sensownego nie przychodziło mi do głowy, a co najważniejsze: straciłam ochotę w nim pisać. Może to i nawet lepiej. Przynajmniej skończę z przelewaniem swoich uczuć na kartki papieru i dzięki temu nabiorę więcej pewności siebie i przestanę być taka wrażliwa? Najprawdopodobniej już dojrzałam i nie potrzebuję wylewać swoich smutków i żalów na kartki papieru.
''Mam Liama'' - pomyślałam. ''Mu przecież wszystko mogę powiedzieć''.
Dlatego też schowałam swój pamiętnik do walizki na szafę w naszym pokoju.
Tymczasem leżę na łóżku Liama i zajadam się popcornem. Ten mój wilczy apetyt. Ostatnio tylko jem i jem. Niemal doganiam Nialla.
Uśmiechnęłam się lekko i ujrzałam kątem oka jak do pokoju wchodzi mój ukochany.
Gdy tylko usiadł objęłam go dłońmi za szyję i pocałowałam namiętnie w usta. Zaczęłam mierzwić jego włosy, bo to zajęcie naprawdę mnie odprężało i sprawiało wielką frajdę.
- Vicky. - mruknął z ustami na moich ustach.
- Hm?
- Trzeba iść na zakupy. Idziesz ze mną? Widzisz pomyślałem, że na obiad zrobimy zapiekankę serową, ale nie ma sera i...
Uciszyłam go pocałunkiem. Jego dłonie objęły mnie w pasie i rzuciły na łóżko. Jego ciało przygwoździło mnie do łóżka.
- No i co z tym serem? - spytałam, uśmiechając się łobuzersko.
Liam pocałował mnie delikatnie w szyję. Po moim ciele przeszedł rozkoszny dreszcz.
- Kocham Cię - wymruczał.
Ugryzłam go w ucho, a następnie odpowiedziałam mu tymi samymi słowami, łaskocząc go swoim oddechem.
Pocałował mnie przelotnie w usta.
- Okej, zbierajmy się.
Wstał z łożka i ruszył do drzwi. Usiadłam i poprawiwszy fryzurę ruchem ręki, poszłam za nim.
Niall i Louis siedzieli w salonie na kanapie i zajadając się chipsami, oglądali jakiś film.
Dzisiejszy dzień był wyjątkowo leniwy. Pewnie to przez pogodę. Za oknem padał deszcz i było ciemno choć była dopiero godzina dziesiąta rano.
Zayn, Hazza z moją siostrą i braciszkiem wciąż spali.
Jeżeli ktokolwiek w tym domu mógłby pobić rekord w spaniu to byliby to właśnie oni.
Oznajmiliśmy z Liamem chłopakom, że idziemy na zakupy, a ci tylko kiwnęli głowami.
Ubrałam się i splątując swoje palce z palcami mojego ukochanego ruszyliśmy.
Całą drogę przegadaliśmy. Praktycznie o byle czym. W sklepie nie było tłoczno, ale i tak szybko wzięliśmy potrzebne produkty i poszliśmy do kasy. W drodze powrotnej nie odbyło się bez fanek. Liam oczywiście zgodził się na zdjęcia i autografy. Ba! Nawet trochę pogawędził z tymi szalonymi dziewczynami.
- One mnie kochają - odparł z łobuzerskim uśmiechem gdy byliśmy już pod domem.
Klepnęłam go w ramię.
- Ał! A to za co? - jęknął.
- Jeszcze nie wiem - odparłam ze śmiechem i ruszyłam szybko do domu.
Ściągnęłam kurtkę i buty i razem z moim ukochanym poszliśmy rozpakować zakupy.
- Dzień dobry - powiedział Hazza, wkraczając do kuchni. Zaczął trzeć oczy. - Co tam?
- Wszystko okej - odpowiedziałam. - Co chcesz na śniadanie?
Chłopak cicho ziewnął.
- Zjadłbym tosty.
- Okej.
Hazza poinformował nas, że idzie obudzić Rose przy czym uśmiechnął się znacząco.
Wraz z Liamem przygotowaliśmy tosty dla Hazzy, a reszcie zrobiliśmy jajecznicę. Ja natomiast zrobiłam sobie płatki z mlekiem.
Gdy wszystko już na stole ułożyłam zawołałam załogę. Przyszli niemal natychmiast.
Jedliśmy w milczeniu, a niemal wszyscy ziewali co chwilę. Zayn miał lekko zmrużone oczy jakby wciąż jeszcze spał.
- Mam dla was niespodziankę - ogłosił Louis gdy zbierałam talerze. Liam natychmiast wstał by mi pomóc.
- Jaką? - zaciekawił się mój mały braciszek, a Loczek uszczypnął go w policzek.
- Ostatnio wiele się u nas wydarzyło - powiedział Pan Marchewka, a my pokiwaliśmy zgodnie głowami. - Postanowiłem że wyjedziemy. Na tydzień. Nad morze.
Zapadła głucha cisza, a po chwili Niall krzyknął głośno, a po nim pozostali.
- To naprawdę świetny pomysł Louis! - pochwaliłam chłopaka i poczochrałam go po włosach, a ten uśmiechnął się zwycięsko.
- Wyjeżdżamy jutro rano. - dodał.
- Wow, super, nie sądzisz, kotku? - spytał Hazza i pochylił się by pocałować moją zaspaną siostrę w usta.
Uśmiechnęłam się pod nosem i poczułam jak czyjeś dłonie oplątują mój brzuch. Następnie jego usta pocałowały mnie w szyję.
- Och, no tylko spójrzcie! - powiedział Niall. - Jacy wy jesteście uroczy! - wskazał mnie i Liama.
Zaśmialiśmy się.
- Dobra - Niall spoważniał. - Co na śniadanie?
- Nie denerwuj mnie Niall - wycedziłam przez zęby, a ten śmiejąc się szybko ulotnił się z kuchni. Za nim poszedł Louis z moim bratem na baranach. Rose i Hazza zostali, wtuleni w siebie oglądali gazetę.
Spostrzegłam, że Zayn jest jakoś dziwnie smutny i przygaszony. Postanowiłam przy najbliższej okazji spytać się go co się stało.
Tymczasem poszłam myć naczynia, a mój ukochany wciąż stał za mną, głowę opierając o moje ramię.
- Świetny pomysł z tym morzem, nie sądzicie? - zagadał Hazza, ucałowawszy czoło mojej wtulonej w niego siostry.
- Tak, genialny - odparłam równocześnie z Liamem.
Po umyciu naczyń ulotniłam się z moim ukochanym do jego pokoju. Rozłożyłam się na jego łóżku i zaczęłam przeglądać jakiś album ze zdjęciami. Liam drzemał tuż obok mnie, wtulony we mnie jak w jakiegoś pluszowego misia.
Osobiście jednak wcale mi to nie przeszkadzało.
Zachciało mi się strasznie pić więc wyplątałam się z uścisku mojego miśka i zeszłam na dół. Zastałam tam tylko Zayna. Siedział zamyślony, a gdy mnie zauważył lekko się uśmiechnął.
Nalałam sobie do szklanki wody i upiwszy solidny łyk, usiadłam naprzeciwko Pana Zamyślonego.
- Hej, co się dzieje?
Westchnął cicho.
- Aż tak widać, że coś ze mną nie tak? - spytał.
- Ja takie rzeczy widzę, Zayn. - odpowiedziałam. - A teraz odpowiedz na moje pytanie.
- Bo ja... ja się chyba zakochałem.
Zachłysnęłam się wodą, którą miałam akurat w ustach. Pospiesznie się opanowałam i spojrzałam na niego szeroko otwartymi oczami.
 - Ale... w kim?
Spuścił wzrok.
- Zayn. - warknęłam. - Powiedz mi natychmiast o kogo chodzi.
Gdy uniósł wzrok w jego oczach czaił się strach. Wyglądał tak... inaczej.
''O kogo może mu chodzić?'' - zaczęłam się zastanawiać.
- Okej - poddałam się po minuty ciszy. Cicho westchnęłam i wstałam od stołu. - Nie chcesz to nie mów Malik. Mimo wszystko nie dołuj się kolego. Jutro wyjeżdżamy, uśmiechnij się i idź spakować lusterko.
Przy ostatnim zdaniu uśmiechnęłam się do niego lekko.
- Zakochałem się w Rose.
Szklanka, którą miałam w dłoni upadła z głośnym hukiem na podłogę.

      Vicky

2 komentarze: