poniedziałek, 28 maja 2012

Rozdział XIV.

Momma never taught me how to love...
Daddy never taught me how to feel...
Momma never taught me how to touch...
Daddy never showed me how to heal...


Siedziałam na dachu lekko podśpiewując i ocierając cieknące łzy, spowodowane wspomnieniami... Zarówno tymi złymi, jak i dobrymi. Teraz jest o wiele lepiej. A jeśli chodzi o dach... To stał się moim nowym miejscem przebywania. Jestem jak kot... Chodzę własnymi ścieżkami, nikt nie może mnie do niczego zmusić. Robię co chcę. Gdy tylko zasnęła ta dwójka, wymknęłam się. Jakoś nie chce mi się spać. Nie nakryją mnie, przynajmniej mam taką nadzieję. Harry byłby zły. A skoro o nim mowa... Jest taki opiekuńczy. Zresztą jak wszyscy, kiedy wyszłam z tego szpitala. Eh. Wstałam i przeszłam się po dachu. Nagle zauważyłam Zayna na balkonie, a z jego ust unosił się dym... ZARAZ, ZARAZ! DYM?! Spojrzałam jeszcze raz. W ręce miał papierosa i opierał się o barierkę. Cicho zeszłam na jego balkon.
- Buuuuuuuuuu! - przestraszyłam go. Podskoczył i szybko się odwrócił.
- Matko?! Jak ty to zrobiłaś?! Nie rób tak więcej! Wystraszyłaś mnie! - zwrócił się do mnie z pretensjami. Wzruszyłam ramionami.
- Musisz być czujny i tyle. A teraz mi powiedz... CO TO DO CHOLERY JEST?! - wycedziłam ostatnie zdanie przez zęby. Spojrzał na mnie wystraszony.
- P-p-p-papieros... - wydukał. Zmrużyłam gniewnie oczy i wciągnęłam zanieczyszczone powietrze, marszcząc przy tym nos.
- Śmierdzi. Wyrzuć to. - syknęłam na niego. Popatrzył na mnie niedowierzającym wzrokiem.
- Ale czemu? - jęknął jak małe dziecko, które nie dostało cukierka.
- Temu, ponieważ to truje! Przez to się umiera Zayn! To nie jest zabawa! To jest zwykły śmieć! Nie jest ci to w ogóle potrzebne! - uniosłam się na niego.
- Ale...
- Nie ma żadnego ale Zayn! Masz z tym skończyć! Od teraz! - zawarczałam na niego, po czym wyrwałam mu papierosa i wywaliłam za balkon. - Jeśli jeszcze raz zobaczę się z tym świństwem, to cię normalnie zabiję! Masz przestać! Jestem zdolna nawet wysłać cię na jakąś terapię, albo odwyk Malik! Nie zadziera się z Rosalie Elizabeth Cipriano! Zapamiętaj to raz na zawsze!
Weszłam szybko do jego pokoju i zaczęłam przeszukiwać jego szafki. A biedny Zay patrzył się na mnie, chcąc bym zmiękła. Nie ze mną takie numery. - pomyślałam. Znalazłam co najmniej ze dwadzieścia paczek i zabrałam je ze sobą. Wybiegłam z pokoju, a on za mną, bezradny. W jednej z paczek znalazłam zapalniczkę. Wyszłam na dwór, ułożyłam je obok siebie i zapaliłam.
- Nieeeeeeeeee! Nieeeeeeeeeeee! - zaczął wydzierać się Zayn. Wszyscy wybiegli z domu, ciekawi co się dzieje. Stanęli jak wryci patrząc na palące się papierosy. Po czym zaczęli uspokajać Mulata i weszli do domu. Patrzyłam na płonące paczki i gdy już dostatecznie się spaliły, weszłam do domu. Patrzyli na mnie z dumą.
- No nareszcie komuś się to udało! Nie masz pojęcia ile razy namawialiśmy go żeby z tym skończył! - krzyczał ze szczęścia Lou i zaczął tańczyć taniec zwycięstwa, a wszyscy się z niego śmiali. Podeszłam do Malika mówiąc:
- Mam nadzieję że więcej tego nie spróbujesz. Wyczuwam ten smród na kilometr, więc nie radzę. - zagroziłam mu i weszłam na górę. Za mną udał się Harry. Poczułam jego oddech na szyi i jak oplata mnie w pasie. I nagle zostałam przyparta do ściany, unieruchomił mnie.
- Jesteś niesamowita. - wymruczał mi do ucha i wpił mi się w usta. Naszą chwilę przerwał Niall wchodzący po schodach i obżerający się udkiem od kurczaka.
- No co? Zawsze jak wstaję robię się głodny. - fuknął i poszedł do swojego pokoju. Zaśmialiśmy się, Hazza złapał mnie za rękę i poprowadził do swojego pokoju. Tam dokończyliśmy "buzi-buzi" i uwaliliśmy się na jego łóżko. Nie za bardzo chciało nam się spać, więc zaczęliśmy rozmowę o naszej przyszłości.
- Chcę mieć córkę o imieniu Darcy. - wypalił Lokowaty.
- Dobrze, piękne imię. - odpowiedziałam mu rozbawiona i pokazałam język. Jeszcze chwilę tak porozmawialiśmy i zaczęliśmy rozmawiać na tematy o najbliższej przyszłości.
- Gdybym ci się oświadczył... To przyjęłabyś moje oświadczyny? - spytał nieśmiało Loczek i zobaczyłam iskierki w jego oczach.
- Tak. - odpowiedziałam bez chwili wahania. Ucieszony Harry pocałował mnie czule i wyszczerzył się.
- Kocham cię. - wyszeptał, kiedy powoli zasypiałam.
- Ja ciebie też... - powiedziałam i ziewnęłam. Potem pamiętałam jak Hazza tylko mnie przytula i całuje w policzek. Kocham ten świat...

                                                ~~ Południe ~~

Ziewnęłam i przeciągnęłam się, następnie spojrzałam na miejsce obok. Mojego Księcia Harolda nie było. Jak oni mogą tak wcześnie wstawać. Rozumiem wstać o 13, ale tu wstają nawet o 11! Jak nie wcześniej. Zeszłam na dół i otworzyłam lodówkę. Miałam straszną ochotę na ryby... Nie ma! Jak mogą tu nie mieć ryb!? Wściekłam wbiegłam na górę i wzięłam prysznic. Ubrałam się i już chciałam wychodzić, kiedy ktoś złapał mnie za nadgarstek. A złapać tak umie tylko Harry. Westchnęłam, obróciłam się i dałam mu całusa na powitanie. Z uśmiechem go odwzajemnił, złapał mnie za rękę i wyszliśmy... Powiedziałam mu że idę do sklepu, a ten oczywiście że idzie ze mną. Eh, niech mu będzie... Wszyscy wyszczerzeni się na nas patrzyli. Ja cię. To jest straszne. Wyszłam z nim z naszego królestwa i skierowaliśmy się do sklepu...

                                                Rose

5 komentarzy:

  1. Piszcie następny, piszcie następny ! <3
    Suuuuuper !

    OdpowiedzUsuń
  2. Bezbłędny! Mówiłam już że kocham to opowiadanie?
    Jak nie to teraz mówię!

    Zajebiste opowiadanie wręcz KOCHAM!!!!

    Czekam na następny ;***

    OdpowiedzUsuń