wtorek, 22 maja 2012

Rozdział IV.

Otworzyłam oczy i ziewnęłam z rozkoszą. Zerknęłam na budzik, który wskazywał godzinę szóstą dwie. Jęknęłam cicho, ale mimo wszystko wstałam i pospiesznie skierowałam się do łazienki. Szybki i gorący prysznic dobrze mi zrobił. Pospiesznie rozczesałam wilgotne włosy i umyłam zęby. Owinięta w szlafrok, który dostałam od One Direction (czy wspominałam już, że oni są uroczy?) zeszłam na dół - do kuchni.
- Dzień dobry.
Wystraszona spojrzałam w stronę stołu. Siedział tam Harry i popijał herbatę.
- Hej - rzuciłam i uśmiechnęłam się szeroko. - Co tak wcześnie wstałeś?
W jego oczach tańczyły iskierki radości.
- Starałem się zrobić śniadanie, ale, em... - poczochrał się po włosach. - Nie wyszło mi.
Zaśmiałam się i pokręciłam z niedowierzaniem głową.
- Komu chciałeś zrobić to śniadanie? - spytałam z łobuzerskim uśmiechem. Usiadłam naprzeciwko niego.
Widząc jak oblewa się gorącym rumieńcem, uśmiechnęłam się szerzej.
- Harry?
Chrząknął.
- Rose. Chciałem zrobić śniadanie Rose.
Klasnęłam w dłonie.
- Wiedziałam! - krzyknęłam, ale po chwili uciszyłam się bo nie chciałam obudzić reszty załogi. - No, to w czymś ci pomóc? - pochyliłam się.
Jeszcze bardziej oblał się rumieńcem.
Słodkie.
- Ja.... - jąkała się. - Poradzę sobie.
Poklepałam go po plecach.
- Jesteś super chłopakiem Harry. Uważam, że pasujesz do mojej siostry. Dopełniacie się. - powiedziałam całkiem szczerze i zagotowałam wodę w czajniku by zrobić nam wszystkim kawę.
Chłopak siedział i wpatrywał się tępo w swoje dłonie. Coś go gnębiło.
- Co jest? - spytałam zaniepokojona.
Przełknął głośno ślinę.
- Na serio tak uważasz? - podniósł głowę i wlepił we mnie te świecące oczka. - No... że pasujemy do siebie?
Uśmiechnęłam się szeroko i pokiwałam głową.
Zrobiłam kawę w dzbanku, a następnie wyciągnęłam jajka i patelnię.
- Chodź, pomogę ci zrobić śniadanie dla twojej księżniczki z bajki. - odparłam i przywołałam go ruchem ręki.
Chłopak z czerwonymi policzkami podszedł do mnie i przyglądał mi się jak stawiam patelnię na piecu, a potem rozbijam jajka.
Dałam mu kilka wskazówek, a następnie kazałam ukroić chleba i posmarować masłem.
Radził sobie świetnie więc pochwaliłam go z uśmiechem.
Mimo wszystko wciąż był zagubiony i nad czymś rozmyślał. W końcu śniadanie dla Rose zostało zrobione. Powiedzmy, że całe robione przez Harry'ego.
Wyciągnęłam tacę i wpatrywałam się jak chłopak nakłada jajecznicę na talerz, ustawia sztućce i kładzie grzanki obok.
Już chciał ruszyć, ale zatrzymałam go ruchem ręki.
Nalałam kawy do filiżanki i postawiłam obok.
- Nie, nie, nie. - zatrzymałam go ponownie, kręcąc głową. Podeszłam do wazonu z różami i wyciągnęłam jedną. Położyłam ją obok całego zestawu i zadowolona z siebie uśmiechnęłam się. - Ruszaj ogrze! Dasz radę.
Chłopak posłał mi nieśmiały uśmiech i z trzęsącymi się dłońmi ruszył na górę.
Westchnęłam ociężale.
Rose się ucieszy.
Nalałam sobie kawy do filiżanki i wzięłam potężny łyk. Kochałam kawę.
Wtedy do kuchni wparował Liam w samym czarnych bokserach.
Wyplułam zawartość w ustach przed siebie i zaczęłam kaszleć.
Natychmiastowo zjawił się koło mnie i zaczął mnie delikatnie klepać po plecach. Wziął ode mnie filiżankę i odłożył ją na blat.
Moje nozdrza uderzył zapach jego perfum. Pachniały mocno i tak męsko.
- Przepraszam - wymamrotałam, wycierając rękawem szlafroka buzię.
Uśmiechnął się lekko.
''Nie patrz na jego klatę'' - nakazałam sobie, ale i tak tam spojrzałam.
Jejuś?
Miał tak umięśnioną klatę. Taką... cudowną?
Wzięłam ścierkę i wytarłam plamę z podłogi.
- Przepraszam. - powtórzyłam.
- Daj spokój - machnął ręką i stanął do mnie tyłem by nalać sobie kawy.
Zagryzłam wargę i wpatrywałam się w jego plecy. Z włosów kapała mu woda i spływała właśnie po plecach.
Stałam jak oczarowana i wpatrywałam się w jego plecy jak wariatka.
Otrząsnęłam się pospiesznie i wrzuciłam ścierkę do zlewu.
- Co jemy na śniadanie? - zagadnął Liam.
Ponownie zagryzłam wargę.
Ech, to jeden z moich nawyków. Gdy się denerwuję bądź nad czymś rozmyślałam zawsze muszę przegryzać wargę.
- Może tosty? - zaproponował.
Kiwnęłam głową i zabraliśmy się do roboty.
Gdy skończyliśmy akurat cała załoga 1D wraz z Rose i Jace'm zjawiła się, łaknąc jedzenia. Natychmiast spojrzałam na Rose. Stała uśmiechnięta, przyciskając naszego brata do piersi. Pocałowała go w policzek i kątem oka zerknęła na Harry'ego. Ten z kolei stał i patrzył na nią tak intensywnie i ciepło, że mi samej miękły nogi.
''Śniadanie było udane'' - pomyślałam zwycięsko i podałam śniadanie moim ''dzieciom''. Niemal czułam się w tym domu jak mama, ale szczerze powiedziawszy tak naprawdę to lubiłam. Uwielbiam to uczucie gdy daję  im jedzenie i widzę jak z apetytem się nim zajadają. W domu jest porządek i tylko wtedy jest dobra atmosfera. Tak naprawdę to sprawia mi wielką frajdę.
Jedliśmy śniadanie cały czas gawędząc. Niall zaproponował że włączy nam ich piosenki na co ja z siostrą i bratem zareagowaliśmy z okrzykiem radości. Słuchaliśmy ich piosenek. Stwierdziłam, że są świetni. Usłyszawszy głos Liama moje serce zaczęło szybciej bić. Owszem, wcześniej zwróciłam uwagę na jego głos. Był taki mocny i z lekką chrypką. Kochałam takie głosy. A kiedy śpiewał... jego głos brzmiał jeszcze lepiej.
Czułam, że mi gorąco więc oznajmiłam, że pójdę się ubrać. Zayn zaoferował, że on tym razem posprząta po śniadaniu, a ja poczochrałam go po włosach. Wkurzyłam go tym, ale właśnie o to mi chodziło.
Ubrałam swoje dżinsy i podkoszulek.
- Musimy jechać na zakupy - powiedziałam sama do siebie, spinając włosy w kok. - Nie mamy żadnych ubrań.
Zeszłam na dół gdzie moja załoga wciąż siedziała przy stole i o czymś dyskutowali. W tle wciąż było słychać piosenki. Tym razem było to...
''I Want'' - przypomniałam sobie tytuł i uśmiechnęłam się lekko.
Gdy wchodziłam do kuchni Liam nie spuszczał ze mnie wzroku. Czułam się tak niekomfortowo i ponownie zrobiło mi się gorąco. Usiadłam obok niego.
- Mam pomysł - oznajmiłam.
Wszyscy zamilkli i skupili na mnie swoją uwagę.
- Pomyślałam, że wybierzemy się na zakupy.
Okrzyk radości było słychać raptem sekundę później. Zgodzili się. Mały Jace skakał i zaczął męczyć Louisa o nową grę. Chciał z nim grać i grać.
Zaśmiałam się pod nosem i złapałam moją siostrę za rękaw.
Widziałam u niej zmianę. Znałam ją lepiej niż ktokolwiek. W jej oczach dostrzegłam radość. Na twarzy igrał lekki półuśmiech. Policzki miała lekko zaróżowione.
- Jak śniadanko?
Uśmiechnęła się szeroko i otworzyła usta lecz po chwili je zamknęła.
Oparłam się o framugę drzwi i uniosłam znacząco brwi.
- Aż zabrakło ci słów. Wiem siostrzyczko - lekko westchnęłam. - Pasujecie do siebie.
Rose pisnęła i przygarnęła mnie w objęcia. Tuliłyśmy się tak dopóki 1D nie stanęło przy wyjściu z Jace'm i nie zaczęli krzyczeć.
Louis ogłosił że będzie prowadził. Usadził naszego braciszka na miejscu pasażera (nie wiem skąd miał w aucie fotelik dla dziecka, ale pomińmy ten szczegół). Harry, Rose i Niall usiedli koło siebie w drugim rzędzie. W trzecim rzędzie usiadłam ja z Liamem i Zaynem. Poczochrałam ponownie tego po włosach na co ten warknął.
Zaśmiałam się z Liamem.
Całą drogę spędziliśmy na rozmowach, przekrzykiwaniu się i śmianiu. Jace zajmował naszego kierowcę regułami nowej gry o której nie miałam pojęcia. Chyba będę musiała wziąć u nich jakieś korki czy coś.
Gdy chciałam spojrzeć w okno widok zasłonił mi Liam.
Patrzył wprost na mnie. Śmielej niż zwykle. Jego oczy błyszczały.
Poczułam w gardle wielką gulę.
Uśmiechnął się lekko i poczułam jak jego palce muskają moją dłoń.
Moje serce zaczęło walić jeszcze szybciej. Dostałam gęsiej skórki. Sparaliżowana strachem odwróciłam wzrok. Zagryzłam mocno wargę, a potem zerknęłam w jego stronę.
Nie spuścił wzroku, diabeł jeden. Jego uśmiech powiększył się.
Moja dłoń powędrowała do jego. Splątałam jego palce ze swoimi czując jak mocno wali mi serce. Uścisnął moją dłoń i lekko się przysunął.
Powstrzymałam się od lekkiego uśmiechu.
Zauważyłam w lusterku zwycięski uśmiech mojej siostry i unoszącego w górę kciuk Harry'ego.
''Dupki'' - pomyślałam, nie powstrzymując tym razem uśmiechu.

  Vicky

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz